[Karolina]
Podczas
intensywnych poszukiwaniach koronki klockowej zajechałyśmy do Nowego Sącza. Wybrałyśmy
się z Iną do Sądeckiego Parku Etnograficznego, gdzie o godzinie 12 czekać miał
na nas pan Zbigniew. Razem z nami o umówionej godzinie w Nowym Sączu pojawił
się niestety również deszcz. Lało z nieba niemiłosiernie i dość zdradliwie – za
każdym razem, kiedy ulewa zamieniała się w niosącą nadzieję znośną mżawkę, za
15 sekund niebo po prostu spadało nam na głowy. Pan Zbigniew z rozbawieniem
stwierdził, że musiałyśmy podpaść miejscowemu płanetnikowi. Drogi panie
płanetniku, oszczędź etnologa w terenie, ma tylko jedną parę butów!
Kiedy
zelżał deszcz pan Zbigniew zdecydował oprowadzić nas chociaż po części muzeum. Dla
mnie nie była to pierwsza wizyta w SPE. Tym razem jednak mogłam wejść do kilku
chałup, które ostatnim razem oglądałam tylko z zewnątrz. Nawet deszcz mi nie
przeszkadzał.
Po
zwiedzaniu porozmawiałyśmy chwilę z panią Bogusią, pracowniczką muzeum, która
kilka lat temu nauczyła się wyplatać koronkę. Tak się złożyło, że cała trójka
osób, z którymi miałyśmy okazję dzisiaj porozmawiać, była z wykształcenia etnografami.
Jak ze śmiechem powiedziała nasza trzecia rozmówczyni, pani Maria (studentka
Romana Reinfussa) – „wiecie panie, z reguły to ja prowadziłam wywiady!”.
Ciekawe czy ja też kiedyś będę pytała nieśmiałego studenta, czy to ustrojstwo
na stole zamierza nagrywać wszystko, co powiem?
Muzeum na wolnym deszczu, fot. K. Dziubata
Pan Zbigniew opowiada, fot. K. Dziubata
Sądecki Park Etnograficzny, fot. K. Dziubata
Wesele Lachów Sądeckich, fot. K. Dziubata
Tata pilnuje jakości wywiadu, fot. K. Dziubata
ZOBACZ NASZE GIFY!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz