[Georgina]
Jeszcze do niedawna panie koronczarki
(koronkarki?) przebierające klockami w palcach można było spotkać na
powiatowych dożynkach i Cepeliadzie w Krakowie. Teraz widzimy je, jak umawiamy
się z nimi na wywiady, a mieszkańcy powiatu mają okazję je zobaczyć wyłącznie na
Międzynarodowym Festiwalu Koronki.
Z braku funduszy na promocję i
upowszechnianie rękodzieła oraz skupienie uwagi na innych wydarzeniach w
powiecie, koronki zostały przesunięte na drugi, a może i nawet dalszy plan. Nie oznacza to jednak całkowitego pogrzebania koronki
klockowej. Nie zawsze jest dobrze, jak np. w smutnej spółdzielni, ale widać
światełko w tunelu. Pojawiają się osoby zainteresowane nauką koronki, starostwo
powiatowe nie wyklucza pozyskiwania pieniędzy z Unii Europejskiej. Jest jeszcze
wiele do zrobienia, na pewno sporo wielowymiarowych problemów do pokonania, ale
kto wie... może za jakiś czas rękodzieło nie będzie traktowane wyłącznie jako
atrakcja regionu, którą można wypełnić folder promocyjny, ale stanie się
elementem naszego dziedzictwa
Dzisiaj usłyszałam, jak pan informator
wspominał widok z Brugii, kiedy na ulicy, przy domach siedziały panie koronczarki i pracowały przy swoich warsztatach. Na razie taki widok jest
marzeniem, ale nic straconego.
Akt nadania praw miejskich miastu Bobowa, fot. A. Paprot
Prototyp koronczarki, która znajduje się na bobowskiej fontannie, fot. A. Paprot
W gabinecie burmistrza koronki są, fot. A. Paprot
W gabinecie burmistrza koronki są, fot. A. Paprot
[Sylwia & Aneta]
Ósmy dzień badań zapowiadał się zwyczajnie. Po raz
kolejny pojechałyśmy do Siedlisk, żeby spotkać się z kilkoma osobami. Niestety, okazało się że jedna z informatorek nic już nie pamięta z lat młodości, kiedy to pracowała dla Spółdzielni Koronki - Bobowa. Pana, który wyrabiał klocki, niestety nie zastałyśmy. Później miałyśmy więcej
szczęścia. Dużo więcej szczęścia... Poszłyśmy do pani Marii, która z nami
chwilkę porozmawiała, a jej córka zaprowadziła nas do pani Teresy i Wandy. Miło
nas zaskoczyło powitanie całej wielopokoleniowej rodziny, która z ciekawością
przysłuchiwała się naszej rozmowie. Mama pani Teresy nauczyła ją koronki,
natomiast pani Teresa nauczyła swoją
córkę Wandę. Tu niestety linia przekazu się kończy, dziewczynki z najmłodszego
pokolenia nie wykazały nigdy chęci nauki. Panie bardzo lubiły robić koronki,
ale tylko na sprzedaż i kiedy popyt zmalał, niestety zaniechały tej żmudnej
pracy. Pani Wanda wyciągnęła swoje stare wzory, a pani Teresa na strychu
znalazła klocki po mamie. Powiedziały, że z chęcią oddałyby to do muzeum, ponieważ
one już tego robić nie będą, bo się to nie opłaca, więc spytałam czy możemy to
wziąć do archiwum na uczelni. Odpowiedź była natychmiastowa i pozytywna, tak
więc wracałam pod górę z plecakiem zapakowanym po brzegi i z reklamówką w ręku. Taki ciężar to jednak czysta
przyjemność.
Pamiątki z Siedlisk, fot. A. Paprot
Pamiątki z Siedlisk, fot. A. Paprot
Te wzory są śliczne. Czy jest szansa żeby je skserować? Bo chciałabym je móc sobie zrobić. W ramach nauki i doskonalenia. Będę wdzięczna za odpowiedź. Ewentualnie prosiłabym o kontakt do miejsca gdzie mogłabym je obejrzeć? Mój mail to Lipizzan@interia.pl
OdpowiedzUsuń